Babia Góra- Królowa Beskidów
Jakiś czas temu miałam przyjemność wybrać się razem z grupą znajomych w Beskid Żywiecki i zdobyć najwyższy szczyt w Polsce poza Tatrami, Królową Beskidów, Kapryśnicę, potocznie zwaną Babią Górą. Tak naprawdę Babia Góra to cały masyw, do którego należy wiele szczytów, a najwyższym z nich jest Diablak 1725 m. n. p. m. Zdobyliśmy szczyt Korony Gór Polski – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego.
Nocleg zarezerwowałam w Zawoji – (kolejne naj!) najdłuższej miejscowości w Polsce, tuż pod Mosornym Groniem, więc mieliśmy przez cały weekend niesamowity widok na Babią. O świcie widzieliśmy jak dzień na Babiej budzi się we mgle. Magicznie.
Tuż poniżej noclegu znajduje się przystanek lokalnej komunikacji, a busiki jeżdżą co 30-60 min, więc nie ma najmniejszego problemu z transportem.
Trasę zaczynamy klasycznie od Przełęczy Krowiarki (1012 m. n. p. m.). Przed wejściem na szlak należy zakupić bilet wstępu do Babiogórskiego Parku Narodowego (BGPN), można to zrobić online lub w budce przy wejściu na szlak. Koszt biletu to 7 pln (normlany) lub 3,5 pln (ulgowy). Warto dopełnić tego obowiązku, bo można spotkać pracowników parku, którzy sprawdzają turystów na szlaku.
Ruszamy czerwonym szlakiem dość intensywnie pod górę po schodkach. Po około godzinie docieramy do pierwszego tarasu widokowego na Sokolicy (1367 m.n.p.m.). To dobre miejsce na kilkuminutowy postój i łyk gorącej herbaty. Dołącza tu biegnący z Górnego Płaju zielony szlak – Perć Przyrodników. Jedyny szlak w masywie, którego jeszcze nie przeszłam.
Kolejnym przystankiem jest Kępa, również z tarasem widokowym. Jednak dłuższy postój zaplanowaliśmy na Gówniaku, zwanym też Wołowymi Skałami (1617 m.n.p.m.).
Kolejne kilkanaście minut i już jesteśmy na Diablaku. Widoków specjalnie nie mamy, bo akurat się zachmurzyło, a temperatura odczuwalna to -6°C (słownie: minus sześć), ale Królowa była łaskawa i przynajmniej nie wiało. Opowiedziałam co nieco o ciekawostkach Babiej:
– o samowolce budowlanej w postaci muru, który chroni przed wiatrem,
– o obelisku z 1876 r. zbudowany z okazji 70rocznicy wejścia na Babią arcyksięcia Józefa Habsburga,
– o tablicy dedykowanej Józefowi Piłsudskiemu od 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty,
– o ołtarzu, który został w 1996 roku zbudowany przez Słowaków na pamiątkę pielgrzymki Jana Pawła II. Po pamiątkowej fotografii idziemy dalej. Schodzimy ostro w dół Tablicami Zejsznera czyli wielkimi głazami, tworzącymi rumowisko skalne. Nazwane tak zostały na cześć geologa Ludwika Zejsznera, który w 1830 roku prowadził tu badania.
Mijamy Kościółki, gdzie według legend znajdowała się kiedyś wioska, której mieszkańcy prowadzili się niezwykle niemoralnie w związku z czym zstąpił na nich gniew Boży i wioska zapadła się pod ziemię. Podobno do dziś w ciche dni można usłyszeć dźwięk dzwonów wydobywający się spod ziemi. Na Przełęczy Brona zatrzymujemy się na łyk gorącej herbaty. Powinniśmy mieć piękny widok w kierunku północnym na pasma Beskidu Żywieckiego, Śląskiego i Makowskiego, ale niestety widzimy chmury. Idziemy dalej w dół za znakami zielonymi i czerwonymi w stronę Schroniska PTTK na Markowych Szczawinach (1180 m.n.p.m.) – tam robimy sobie dłuższą przerwę na posilenie się.
Markowe Szczawiny – nazwa pochodzi od Marka właściciela tutejszych terenów i szczawiu alpejskiego – rośliny, która porasta okolice schroniska. Siedząc przy ławach mieliśmy okazję zaobserwować majestatycznie przechadzającą się łanię (chyba – jestem kiepska w rozpoznawaniu zwierząt). Samo schronisko przeszło gruntowny remont (2007-2009) i niczym nie przypomina swojego pierwowzoru z 1906. Obok schroniska znajduje się Babiogórski Ośrodek Turystyki Górskiej (klucz do pobrania w bufecie schroniska).
Po przerwie schodzimy w dół zielonym szlakiem do Zawoji Markowej (721 m.n.p.m.) i wracamy busikiem do miejsca noclegowego.
Cała trasa to ok 11 km, około 720 m podejść i około 1000 m zejść. Wprawnemu turyście powinno to zająć około 4h30 min bez postoju w schronisku.